"Jesteśmy najszybciej tyjącym społeczeństwem w Europie"

poniedziałek, 26.12.2016 08:15 530

- Ponad połowa dorosłej części społeczeństwa, dotyczy to zarówno kobiet jak i mężczyzn, ma nieprawidłową wagę. Szacuje się, że w tej grupie ponad milion osób miałaby wskazania do chirurgicznego leczenia otyłości - mówi dr Paweł Szymański chirurg, bariatra ze Specjalistycznego Centrum Medycznego w Polanicy-Zdroju, który w rozmowie z portalem Doba.pl wyjaśnia także, kto może się poddać operacji, jakie są przeciwwskazania oraz jakie metody leczenia otyłości są obecnie stosowane. 

Paulina Schulz: Czym jest chirurgia bariatryczna?

Dr Paweł Szymański: Jest nowoczesnym leczeniem pacjentów z otyłością olbrzymią, dla których często jest ostatnią deską ratunku z tą ciężka i przewlekłą chorobą, która wyniszcza i sieje spustoszenie w życiu. Jest także skutecznym narzędziem walki z otyłością. Oczywiście przy założeniu, że pacjent wykorzystał wcześniej metody leczenia tzw. zachowawczego, czyli dietę i zmianę stylu życia. O farmakologicznym leczeniu trudno tutaj mówić, gdyż na rynku nie ma preparatów, które są w stanie z otyłością walczyć tak skutecznie, jak wspomniane metody.

Paulina Schulz: Jak przedstawiają się obecnie statystyki związane z chorobą, jaką jest otyłość?

Dr Paweł Szymański: Ponad połowa dorosłej części społeczeństwa, dotyczy to zarówno kobiet jak i mężczyzn, ma nieprawidłową wagę. Szacuje się, że w tej grupie ponad milion osób miałaby wskazania do chirurgicznego leczenia otyłości. Jest to bardzo duża część naszego społeczeństwa. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę, że takie możliwości istnieją. Wspomnę w tym momencie pewną przykrą sytuację, ku przestrodze dla osób, które mają obawy, by zdecydować się na leczenie. Młody pacjent ok. 30 lat, 225 kg wagi na początku roku był leczony za pomocą balona żołądkowego. Schudł ponad 20 kg i był zakwalifikowany do resekcji rękawowej żołądka. Po usunięciu balona, musimy jakiś czas odczekać, żeby żołądek trochę „odpoczął”. Termin operacji został już wyznaczony, niestety pacjent tej operacji nie doczekał i na kilka dni przed przyjęciem do szpitala zmarł.

Paulina Schulz: Jakie metody leczenia otyłości stosowane są obecnie w Specjalistycznym Centrum Medycznym w Polanicy-Zdroju?

Dr Paweł Szymański: Metod jest kilka. W naszym szpitalu zaczynaliśmy od implantacji balona żołądkowego. To jest zabieg endoskopowy, czyli bez nacinania powłok ciała. Balon wprowadza się gastroskopem do żołądka na okres 6 miesięcy. Po tym czasie jest on usuwany. Metoda jest skuteczna, najmniej inwazyjna ze wszystkich metod zabiegowych. Nie powinna być jednak traktowana jako główna, zasadnicza metoda walki z otyłością. My traktujemy ją, tak naprawdę, jako pierwszy krok do walki z tą chorobą.
Kolejną metodą jaką tu wykonujemy są operacje laparoskopowe. Zakładamy opaski żołądkowe, wykonujemy resekcję rękawową żołądka, czyli tzw. pomniejszenie żołądka czy też by-pass jelitowo-żołądkowy.

Paulina Schulz: Kto może się poddać tej operacji i jakie są przeciwwskazania?

Dr Paweł Szymański: Operacji mogą się poddać osoby, które mają wskaźnik masy ciała BMI powyżej 35, z towarzyszącymi chorobami, które są powikłaniem otyłości, czyli cukrzycą typu drugiego, nadciśnieniem tętniczym, uszkodzeniem układu ruchu, z zespołem bezdechu śródsennego, depresją, która może mieć swoją przyczynę w chorobie jaką jest otyłość. Kwalifikują się także osoby z BMI powyżej 40 i wtedy już praktycznie bez żadnych dodatkowych uwarunkowań.
Przeciwwskazań jest kilka. Musimy ocenić czy pacjent jest w stanie w miarę bezpiecznie tę drogę przejść. Są to często bardzo duże operacje, pomimo tego, że wykonuje się je laparoskopowo i na ciele pacjenta nie pozostaje wiele śladów po naszych działaniach. W środku, w jamie brzusznej wykonujemy dużą operację. Musimy mieć przekonanie, że pacjent, jego układ krążenia, oddychania zniesie sam zabieg i znieczulenie. Pacjenta wykluczają uzależnienia od narkotyków czy alkoholu. W sprawach wątpliwych posiłkujemy się konsultacjami psychologicznymi, psychiatrycznymi, żeby wykluczyć tego typu ukryte problemy oraz ocenić motywację pacjenta i jego zdolność do późniejszej współpracy. Przeciwwskazaniem są oczywiście parametry biomedyczne czyli BMI poniżej 35, aktywne choroby psychiatryczne, aktywne choroby nowotworowe. Przyjmuje się, że sama choroba nowotworowa nie dyskwalifikuje pacjenta od operacji, musi jednak upłynąć 5 lat od zakończonego leczenia. Jeśli nie ma nawrotu, to taki pacjent, cierpiący na otyłość może być również operowany.

Paulina Schulz: Jakie są efekty, w jakim czasie ta waga się stabilizuje?

Dr Paweł Szymański: W zależności od zastosowanej metody efekty są różne. Mamy rekordzistów, którzy schudli nawet ponad 100 kg. Taką naszą granicą jeśli chodzi o pacjentów, których kwalifikujemy do operacji jest waga ok. 200 kg.
Redukcja wagi potrafi być bardzo duża. Najszybciej spada ona w pierwszych tygodniach i miesiącach po zabiegu. Bywa, że w pierwszym miesiącu pacjent chudnie kilkanaście czy nawet ponad 20 kg. Długofalowa, pożądana utrata wagi ciała wynosi od 2 do 6 kg miesięcznie. Stabilizuje się ona przez okres 1-1,5 roku.
Niejednokrotnie zdarza się, że pacjent wraca do wagi prawidłowej, aczkolwiek to nie jest calem samym w sobie. Schodzimy do maksymalnej, takiej jaką uda się uzyskać, redukcji wagi ciała natomiast celem nie jest waga prawidłowa. Przy zastosowaniu operacji, dobrym podejściu pacjenta, diecie i aktywności fizycznej, po otyłości może praktycznie nie zostać ani śladu. 

Paulina Schulz: Ile trwa taka operacja i jaki jest okres rekonwalescencji?

Dr Paweł Szymański: Różnie, w zależności od wagi pacjenta i ewentualnych trudności technicznych. Operacja laparoskopowa trwa około 1,5 godziny. Jeśli chodzi o okres rekonwalescencji to sam pobyt w szpitalu jest uzależniony od rodzaju operacji, najczęściej zamyka się w obrębie kilku dni. Po tym czasie pacjent wychodzi do domu o własnych siłach. Dość szybko też w domu dochodzi do siebie. Do aktywności zawodowej wraca, w zależności od wykonywanej pracy, od tygodnia do miesiąca.

Paulina Schulz: Jakie jest ryzyko powikłań?

Dr Paweł Szymański: To trudne pytanie, bo każde nasze działanie, mówię tutaj o chirurgach, jest obarczone pewnym ryzykiem. Zależy ono od rodzaju operacji, doświadczenia zespołu, zorganizowania procesu leczenia. Ocenia się, że jest małe i dotyczy ułamka procenta. Powikłań cięższych czyli takich, które by powodowały dłuższą hospitalizację lub były powodem jakiś odległych konsekwencji, reoperacji jest kilka. Mogą się one pojawić na różnych etapach leczenia.
Okres hospitalizacji jest czasem bacznej obserwacji pacjenta, którego wypuszczamy do domu dopiero, gdy mamy pewność, że wszystko jest dobrze. Są jednak sytuacje, które mogą mieć miejsce wiele miesięcy czy lat po operacji, w zależności od wybranej metody.
W przypadku opaski żołądkowej może dojść do jej ześlizgu, przemieszczenia. Mogą też wystąpić różne problemy z portem, przez który się opaskę reguluje. Może czasami również dojść do jej rozszczelnienia, do zapaleń żołądka czy owrzodzeń w miejscu gdzie opaska spoczywa. My to wszystko monitorujemy, bo pacjenci podlegają stałym kontrolom szpitalnym. Dążymy do tego, żeby minimalizować wszelkie ryzyko, żeby wykryć wszelkie powikłania na jak najwcześniejszym etapie byśmy mogli skutecznie pacjentowi pomóc.
W przypadku resekcji żołądka też zdarzają się powikłania. Najcięższym i najbardziej niebezpiecznym jest nieszczelność w linii zespolenia, w linii szycia ściany żołądka. Zdarza się to bardzo rzadko, natomiast jeżeli wystąpi to leczenie komplikuje się na tyle, że pobyt pacjenta w szpitalu może się wydłużyć do wielu tygodni. W czasie operacji i hospitalizacji wnikliwie obserwujemy pacjenta pod tym kątem, wykonujemy badania kontrolne. Jeśli już do tego dojdzie, to trzeba to wykryć na jak najwcześniejszym etapie, bo wtedy leczenie jest skuteczniejsze.
Są też powikłania odległe po operacjach, szczególnie po resekcji żołądka czy by-passie żołądkowo-jelitowym. Są to powikłania związane z pewnymi zaburzeniami metabolicznymi i niedoborami, ponieważ obie z tych operacji znacznie wpływają na wchłanianie i trawienie pokarmów. W odległym okresie mogą pojawić się np. niedobory żelaza, pewnych mikroelementów czy witamin. Bardzo często, choć nie zawsze, pacjenci wymagają suplementacji brakujących składników, poza oczywiście odpowiednią dietą.

Paulina Schulz: Ile takich operacji zostało do tej pory wykonanych w Specjalistycznym Centrum Medycznym w Polanicy-Zdroju? Jaka metoda stosowana jest najczęściej?

Dr Paweł Szymański: Na przestrzeni tych kilku lat było to na pewno kilkaset operacji. Ciężko mi jest teraz mówić o dokładnych liczbach. Na początku najwięcej było opasek żołądkowych, teraz praktycznie przewagę zyskuje resekcja rękawowa żołądka. Drugi w kolejności jest by-pass. Taki trend obserwujemy na całym świecie.

Paulina Schulz: Jakie są szanse na wyzdrowienie?

Dr Paweł Szymański: Szanse są bardzo duże. Praktycznie jeśli do zabiegu kwalifikujemy pacjentów z powikłaniami otyłości np. z nadciśnieniem, cukrzycą czy innymi konsekwencjami, to u większości pacjentów te choroby się albo wycofują, albo znacznie łagodzą swój przebieg. Mamy bardzo dużo pacjentów, którzy zostali wyleczeni chociażby z nadciśnienia czy cukrzycy, którzy pod kontrolą odpowiednich specjalistów odstawiają dotychczas zażywane leki. U tych pacjentów ta operacja zadziałała leczniczo, natomiast tak jak powiedziałem kwalifikujemy jeszcze pacjentów z BMI 40, którzy nie mają żadnych schorzeń dodatkowych. Należy jednak pamiętać, że sama otyłość jest chorobą, więc dla takich osób operacje mają działanie profilaktyczne. Poza tym, że redukują wagę, poprawiają wizerunek, samopoczucie, kondycję, to zapobiegają wystąpieniu chorób, które są naturalną konsekwencją otyłości.

Paulina Schulz: Czy takie operacje są finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia?

Dr Paweł Szymański: Tak, te operacje są finansowane przez NFZ i wykonujemy je w ramach kontraktu chirurgii ogólnej, tak jak wszystkie ośrodki w Polsce, które te operacje wykonują. Sposób finansowania i skala sprawia, że kolejki są dość spore, na chwilę obecną jest to około 3 lat oczekiwania na operację. Niektórzy pacjenci decydują się na wykonanie jej u nas prywatnie. Do końca roku wstrzymaliśmy kwalifikacje pacjentów na NFZ, gdyż trudno zapisywać chorych na kolejki dłuższe niż 3 lata. Problem kolejek jest problemem ogólnopolskim i tak jak powiedziałem związany jest on z jednej strony z głębokim niedofinansowaniem usług medycznych w kraju, z drugiej strony jednak z ogromną skalą epidemii otyłości. Aktualnie polskie społeczeństwo jest jednym z najszybciej tyjących społeczeństw w Europie. 

Paulina Schulz: Z jaką najwyższą wagą trafił do was pacjent?

Dr Paweł Szymański: Najcięższy pacjent, który do nas trafił miał ponad 300 kg. Był leczony tylko zachowawczo. To była osoba, która trafiła do szpitala z innych powodów niż otyłość. Nasz szpital zrobił wszystko, by temu choremu pomóc. Leczenie operacyjne na tym etapie choroby było według nas niemożliwe. Pacjent uzyskał pomoc w postaci wielomiesięcznego leczenia zachowawczego. Ostatecznie wyszedł ze szpitala z wagą ok. 170 kg i utrzymuje ją do dnia dzisiejszego.
Natomiast jeśli chodzi o pacjentów, których operujemy to taką graniczną dla nas wagą jest 200 kg. Chory z wyższą wagą jest ogromnym wyzwaniem dla każdego ze specjalistów, który jest zaangażowany w proces leczenia.

Paulina Schulz: Otyłość to choroba, o której niestety krążą pewne stereotypy...

Dr Paweł Szymański: Tak, musimy pamiętać, że jest to choroba śmiertelna, skracająca życie. Wśród najczęstszych stereotypów, które krążą o otyłości są te, że jest to wina tych osób i oni sami sobie na to zapracowali. Prawda i rzeczywistość jest trochę inna. Badania naukowe pokazują, że na otyłość można zachorować tak jak np. na chorobę nowotworową, stwardnienie rozsiane, astmę oskrzelową czy setki innych chorób. Jeśli każdy z nas przyjrzy się swojemu otoczeniu, to znajdzie wśród swoich najbliższych osoby, które były szczupłe i w pewnym momencie życia zachorowały na otyłość. To nie do końca jest tak, że to wina chorych, tylko w organizmie zachodzą zmiany, które skutkują nadmierną wagą.

Paulina Schulz: Czy w Pana karierze zawodowej zdarzyła się sytuacja, która szczególnie zapadła w pamięć?

Dr Paweł Szymański: W pamięć na pewno zapadła pierwsza operacja bariatryczna. Była to opaska żołądkowa. Pacjent czterdziestoparoletni, który zgłosił się z wagą 140 kg. Był to człowiek, który zgodził się na to, byśmy założyli mu pierwszą opaskę w naszym ośrodku. Oczywiście przystępując do leczenia bariatrycznego to nie było tak, że nie mieliśmy pojęcia o laparoskopii, bo samych operacji laparoskopowych wykonujemy sporo i już w tamtym czasie mogliśmy poszczycić się dużym doświadczeniem na tym polu. Pacjent uzyskał bardzo dobry efekt, schudł do 82 kg, a przychodząc tutaj groziło mu zwolnienie z pracy z powodu niewydolności. Jak później opisywał, jego życie zmieniło się diametralnie. Dzisiaj jest dla nas tak bliską osobą, że możemy mówić o pewnego rodzaju przyjaźni.
W pamięć zapada na pewno także to co sprawia jakieś problemy. Nie wszystko jest przewidywalne i czasami zaskoczeniem dla nas mogą być pewne odmienności anatomiczne w czasie operacji. Z drugiej strony patrząc na efekty to zaskoczeniem dla mnie jest skala zmian w życiu jaka zachodzi u pacjentów. Myślę, że jako lekarz, który zajmuje się m.in. operacjami bariatrycznymi mogę powiedzieć, że w życiu szczęśliwszych pacjentów nie miałem.

Paulina Schulz: Dziękuję za rozmowę.

Dr Paweł Szymański: Dziękuję.